Orkiestra dęta

Pnącza

Jadąc rowerem tydzień temu przez sąsiednie osiedle, zauważyłam na obrośniętym ogrodzeniu trąbkowate kwiaty milinu amerykańskiego. Bardzo ucieszyło mnie to przypadkowe odkrycie, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałam tego pnącza w Bydgoszczy. To był niemalże ostatni moment na zrobienie zdjęć, bo większość kwiatów już opadła.

Milin

Milin

Milin

Milin

Walka o deszcz

Zwierzęta

JAK ROPUCHA O DESZCZ WALCZYŁA
Bajka wietnamska

Działo się to dawno temu, w czasie wielkiej suszy, gdy w dzień i w nocy ziemia dyszała od żaru, wiele roślin uschło, a w korytach rzek zamiast wody można było ujrzeć tylko suchy piach i rozgrzane kamienie. Gdyby susza trwała dłużej, podobny los spotkałby resztki jezior, a wszystkie żywe istoty padłyby z pragnienia.

I pewnie świat cały by zamarł, gdyby nie jedna, mała, dzielna ropucha. Zdeterminowana wyjrzała ze swej norki i zakumkała najgłośniej, jak potrafiła. W kumkaniu owym było słychać nie tylko żal, ale i wielkie cierpienie. I zapewne niejedna istota uroniłaby łzy, gdyby te od razu nie parowały.

– Kum, kum, kum! Kto mnie popiera, niech odpowie! Jeżeli susza się nie skończy, wszyscy umrzemy! Kto chce, niech zginie! Ale ja nie mogę już dłużej biernie przypatrywać się, jak ginie nasz świat. Idę do Niebiańskiego Władcy, aby prosić go o deszcz.

Pierwsze odpowiedziały pszczoły o ostrych żądłach:

– Fruniemy z tobą! I tak nie mamy nic do stracenia!

– I ja pójdę z tobą! – zapiał kogut o mocarnym dziobie.

– I ja też! – zaryczał wielki niedźwiedź, który potrafił wspinać się na drzewa.

Drużyna ropuchy ruszyła w kierunku szczytu najwyższej góry, na której znajdował się pośród chmur zamek Niebiańskiego Władcy. Po drodze do delegacji dołączył jeszcze tygrys o niespotykanej sile i ostrych pazurach.

A gdy dotarli do wrót pałacu władcy niebios, ropucha nakazała niedźwiedziowi:

– Wdrap się na wieżę. Znajduje się na niej wielki bęben. Uderzaj w niego tak mocno, jak tylko potrafisz, aby zwrócić na nas uwagę.

Tak też i dzielny niedźwiedź uczynił. A kiedy bębnił, odgłos bębna dotarł do uszu Niebiańskiego Władcy. Bardzo mu się to nie spodobało, gdyż akurat grał ze Szczęściem w szachy i wygrywał. Rozzłościł się srodze i posłał Groma na rozprawę z drużyną ropuchy.

Grom zagrzmiał, cisnął w ziemię błyskawicą, aż posypały się skry. Wojsko ropuchy zadrżało ze strachu, ale nie ropucha. Ta, bardzo dzielna, nie zmieszała się i przeszła do kontrataku:

– Pszczoły, żądlijcie!

Pszczoły posłuchały ropuchy i całą gromadą rzuciły się na biednego Groma. Pokąsały go tak dotkliwie, że aż z przerażenia czmychnął gdzie pieprz rósł, zanim nie usechł.

Niebiański Władca wezwał wtedy przed swoje oblicze jadowite liszki.

– Poraźcie ich swoim jadem.

Gdy liszki ruszyły do ataku, ropucha przytomnie nakazała kogutowi:

– Masz silny, nie od parady dziób! W tobie nadzieja!

– Co mam robić? – zapytał zdziwiony kogut.

– Zadziób je!

Kogut wypiął się dumnie i ruszył do boju. Skakał od jednej liszki do drugiej. Dzięki skrzydłom i sprężystym nogom uchylał się przed pokąsaniem, a w sprzyjającym momencie śmiertelnie dźgał przeciwników swym mocarnym dziobem. Po chwili, po pełzającej armii nie pozostało śladu.

Widząc, że kolejna bitwa została przegrana, Niebiański Władca wyprawił do boju całą swoją armię, jaka mu jeszcze pozostała.

Ropucha nie przejęła się tym i zakomenderowała:

– Teraz czas na tygrysa! Rozgoń to zgromadzenie!

I tygrys skoczył w sam środek tłumu niebiańskich duchów. Swymi groźnymi kłami i ostrymi pazurami wywołał wielką panikę. Część niebiańskiej armii poddała się, a część uciekła chowając się w zakamarkach pałacu. Niedźwiedź wciąż bił w bęben, wojsko ropuchy huczało gniewnie, aż w końcu zwierzęta uroczyście zwyciężyły. Przyparty do muru Niebiański Władca udzielił ropusze audiencji.

– Czego chcesz, ropucho, że wdzierasz się do mojego domu i awanturujesz się!? – zagrzmiał Niebiański Władca.

– Kum, kum, kum! O, władco niebios! Czyś o nas zapomniał! Od dawna nie posłałeś na ziemię ani kropli deszczu i wszystko wysycha. Rośliny zamieniły się w popiół, rzeki wyschły i nam także grozi wyginięcie!

Zadziwił się władca śmiałością ropuchy i rzucił spojrzeniem na świat. To, co ujrzał, wprawiło go w przerażenie. Od razu spuścił na ziemię dawno niewidzianą ulewę.

Ropucha z przyjaciółmi udali się w podróż do domu. Od tamtej pory, za każdym razem gdy świat ogarnia susza, ropucha woła do Niebiańskiego Władcy z ziemi „Kum, kum, kum”, a ten zsyła upragniony deszcz.

Tekst: Michał Antosiewicz

Ropucha

Ropucha

Duplikat

Owady

Gdy spacerowałam w parku przypałacowym w Ostromecku, zauważyłam z daleka kilkumetrowe, fioletowe poletko kwiatowe. Myślałam, że to lawenda. Z bliska okazało się, że kwiatki wyglądały zupełnie inaczej. Fruwało wśród nich mnóstwo motylków. Z powodu niemiłosiernego żaru słonecznego nie miałam siły na dłuższą sesję. Ustrzeliłam tylko dwa cytrynki za jednym razem.

latolistek cytrynek, listkowiec cytrynek